CEIIK logo logoue
 
Z życiem Kanta wiąże się wiele anegdot, świadczących o jego wyjątkowej osobowości i silnym charakterze. Filozof prowadził tak regularny tryb życia, aż krążą na ten temat legendy. Do dziś. 
 
"Jest dobrze" - brzmiały ostatnie słowa Immanuela Kanta, który w chwili śmierci (12 lutego 1804 roku) uchodził za największego niemieckiego filozofa. Nigdy nie założył rodziny, niemal nie opuszczał rodzinnego Królewca, gdzie wykładał m.in. logikę i metafizykę, a życie wiódł z bezlitosną regularnością. Był punktualny, powtarzalny. Aż trudno uwierzyć, że każdy dzień wyglądał tak samo.
 
Nie bez powodu Heinrich Heine, niemiecki poeta, twierdził, że Kant był podobny do zegara z wieży królewieckiej – beznamiętny i dokładny.
 
Filozof namiętności jednak swoje miewał, jak każdy z nas. - Kant był towarzyski, w rozmowie żywy i dowcipny. Niebieskie oczy znamionowały dobroć i życzliwość – podkreśla Janusz Jasiński w „Mikołaj Kopernik i Immanuel Kant. Dwie najwybitniejsze postaci nauki na ziemiach niegdyś pruskich”. - Siłaczem nie był – smukły, nieco pochylony, wzrostu niskiego (157 centymetrów). Był surowy dla siebie, bezwzględnie przestrzegał głoszonych zasad moralnych, żył tak, jak nauczał, np. nigdy nie kłamał; u spotykanych osób cenił szczególnie uczciwość i rozsądek.
 
Kant żył, jak byśmy dzisiaj określili, „pod linijkę”. I to na własne życzenie.
 
- Kant wiódł życie bardzo uregulowane, uświęcone niezmiennym codziennym rytuałem pracy, odpoczynku, spotkań z studentami i uczonymi, a każda z tych czynności była sztywno przypisana konkretnym godzinom. Rygor czasowy, z jakim organizował swoje życie oraz punktualność Kanta stanowiły wzór dla mieszkańców Królewca. Ponoć regulowali zegarki wedle jego codziennych spacerów. I tylko dwa razy ich zegarki wskazały czas z opóźnieniem – podkreśla Michael Gregorio w „Krytyce zbrodniczego rozumu”- Pierwszym razem, gdy filozof pogrążył się tak w lekturze „Emila” Jana Jacquesa Rousseau, że zapomniał o wszystkim. Innym razem, kiedy pewien przyjaciel zaproponował mu w czasie przechadzki przejażdżkę powozem i zakłócił rytuał samotnej wędrówki. Bo spacery odbywał Kant regularnie i z nich słynny był w całym świecie.
 
O Kancie cały czas krążą legendy, choć minęło 300 lat od jego urodzin – o mechanicznej stałości jego i niechęci do najdrobniejszych zmian w otoczeniu. „Ostatnie dni Immanuela Kanta” pióra de Quinceya oraz esej Bolesława Micińskiego „Portret Kanta” pogłębiają ten obraz, nadając mu wymiar metafizyczny: o dziesiątej Kant wchodzi do zimnej sypialni o wiecznie przesłoniętych oknach. Rozbiera się „według metody” i „według metody” starannie owija się w brunatną kołdrę jak w kokon. Za chwilę zaśnie. Wtedy z kokona wyfrunie ogromna ćma i chwiejnym lotem okrąży głowę. Jutro Kant zapisze w notesie: „wystrzegać się złych snów”.
 
 
Rozkład dnia Immanuela Kanta:
 
godz. 4.45 – pobudka, służący budził go codziennie słowami: „Już czas!”  
 
do godz. 7 - przygotowanie do wykładów (obdarzony fenomenalną pamięcią nigdy nie pisał notatek! – jakaż prefiguracja Derridiańskiego Sokratesa!)
 
do godz. 10 - wykłady
 
godz. 10-13 – lektury i praca nad pismami filozoficznymi
 
godz. 13-15.30 – obiad, zazwyczaj w gronie przyjaciół
 
godz. 15.30 – spacer po Królewcu (trasy: ul. Lipowa – ul. Knipawska – Grobla Filozofów; ul. Łąki Grzechotników – komora celna przy Holenderskim Drzewie), później powrót do domu i praca
 
godz. 22 – odpoczynek, sen
 
 
Czy wiesz, że?
 
Kant wstawał o piątej rano i zasiadał do porannej lektury. Pod koniec życia, gdy starość dawała mu się mocno we znaki, nie porzucił tego zwyczaju. Zdarzyło mu się nawet zasnąć przy biurku, a od lampki zapaliła mu się szlafmyca. Kant ugasił pożar, a następnego dnia... wstał o piątej rano, zasiadł do lektury, a na biurku postawił szklankę wody.
 
 
Fot. Zegar na wieży katedry w Królewcu - zoosnow/pixabay.com
 
tower.jpg

Kalendarz wydarzeń

Pn Wt Śr Cz Pt So N
1
2
3
5
6
7
10
11
12
13
17
19
20
23
26
27
28
30

Nadchodzące wydarzenia